poniedziałek, 21 listopada 2011

Zamieszanie

Kobieta jak z telewizji
Przyjechała twierdząc,
Że mój ogród
Potrzebuje jej ręki

Przesadziła róże
Przeniosła rabaty
I nie bacząc na nadchodzącą zimę
Sadziła egzotyczne begonie

Nie kończąc – odjechała;
Zostawiła rozpierdziel
W moim życiu

środa, 9 listopada 2011

Patofizjologia

Kiedy nad łąką motyl trzepocze
Czy coś dla niego znaczy osocze?
Czy gdy nie patrzę – on po kryjomu
Zgłębia sekrety aldosteronu?

A może zając co wącha kwiatki
Zna funkcje obu płatów przysadki?
I podać umiałby bez kłopotu
Gdzie jest, co robi tlenek azotu.

Zapewne sarna na skraju lasu
To ekspert wiedzy o dopełniaczu,
A gdy zapytasz ją – bez mrugnięcia
Opisze cały układ krzepnięcia.

Z pewnością borsuk w głębi swej nory
Poznał jak tworzą się nowotwory
Zaś jako hobby siada w milczeniu
Myśląc o sercu i nadciśnieniu.

Tylko diagnosta, co spać nie może
Nic nie wie prawie o fagocytozie.
I kiedy uśnie – może się przyśni
Co zając wie i co motyl myśli.

wtorek, 8 listopada 2011

Zmienić przyszłość

Przeszłość, co śledzi Cię jak cień
Zabrać chce, więzić Cię od nowa;
Ugasić jasnych wspomnień skrę
I z chwil najlepszych obrabować.

Niech Cię nie porwie nurt tej rzeki
Bądź nieugięta, trwaj jak głaz.
By wyjść za strome będą brzegi,
Bo drugi – to ostatni raz.

Pamiętaj, być dla Ciebie chcę
Siłą, podporą i filarem,
Bo może jeszcze zmienić się
Co nie jest w skale zapisane.

czwartek, 3 listopada 2011

Niebezpieczna podróż

W pociągu Natalia przypomniała mi jedną z naszych szalonych przygód. Do dziś czuję dreszcze, ale chyba właśnie ta historia sprawia, że Natalii ufam bezgranicznie.

Był koniec stycznia, klasa maturalna. Studniówka była już dograna, więc pozostawało załatwić poprawiny. Oczywiście Mięso wie wszystko najlepiej, więc siedemnastogwiazdkowy "lokal" znalazł on. Trzeba było jednak pojechać tam i załatwić co nieco. Tak też udaliśmy się we czwórkę: Team 1: Honda - Natala i ja; Team 2: Opel - Mięso i Micur. No i właśnie: po załatwionych sprawach lokalowych czekał nas powrót do rynku Szczucina, lecz kimże byłby Mięso gdyby nie zaczął chojraczyć i pokazywać swoje "umiejętności" jako kierowca. Ech... Śnieg zalegał na poboczach, a że termometr za od dawna minusów nie pokazał to było mokro, ślisko i brudno; jednym słowem - niebezpiecznie. Nietrudno więc domyślić się, że Mięso, który spod "lokalu" wyruszył pierwszy był pewien, że Natala nie odważy się go wyprzedzić. Ale Natala drwi sobie z niebezpieczeństwa - rozpędziła się i ku przerażeniu moim i Mięsa pewnie też podjęła wyzwanie. Siedziałem wgnieciony w fotel pasażera kiedy przyspieszając Natala wyprzedziła Opla na zakręcie. Myślałem, że tamten wymięknie, ale usiłował wyprzedzić nas mimo to. Natala zajeżdżała mu drogę jak mogła przyspieszając do zaledwie 140 kima. Mnie przyspieszenie wgniotło w fotel, a majty chciały mi uciec w obawie przed zabrudzeniem. Krzyknąłem: "Zabijesz nas" a ona: "Nie dziaduj". Patrzyłem w zgrozie jak zbliżamy się do zwykle zatłoczonego, szczucińskiego rynku. Bóg musiał upodobać sobie ten rajd bowiem z jakichś przyczyn przed nami, na skrzyżowaniu, które było metą, było zaledwie jedno auto. No i wtedy - hamowanie MAX ...blisko, bliżej, UFF! Zatrzymaliśmy się chyba 5 cm od tamtego auta! Oczywiście drugi na metę wjechał Mięso, ale już bez tego jego uśmieszku na gębie. Potem tłumaczył się, że nie mógł wyprzedzić (:P).

Oj najadłem się wtedy strachu, ale właśnie dzięki takim dzikim przygodom wiem, że mogę Ci ufać zawsze i we wsztstkim.